środa, 15 sierpnia 2012

Numer 140 - Pulp "Common People"

Patrząc na "Common People" pod kątem przekazu lirycznego, mamy tu grę w otwarte karty - facet poznaje pannę na uniwersytecie. Ta - najwyraźniej z nieco wyższych niż on sfer - ma ochotę posmakować życia przeciętnego człowieka, on próbuje jakoś jej to zapewnić i zabiera ją na wstępie do marketu, by potem robić jej wyrzuty, że co ona tam wie o zwyczajnym życiu. Jarvis Cocker wyśpiewuje tą swoją historię z przejęciem w głosie na tle monotonnego pokładu, który potem zaczyna zbierać się w sobie i tak sobie imploduje przez minutę, by finalnie wybuchnąć feerią barw. No i każdy tańczy w rym gorzkiego disko (patrz klip) i nie zwraca uwagi na gościa ze skrzypcami na scenie i nie zastanawia się, czy on tam gra, czy to tak dla ozdoby, bo za bardzo to go jakoś w całym tym zgiełku nie słychać. 

To, o czym Jarvis wiedzieć nie mógł - w 1995 roku, gdy "Common People" podbijało listy przebojów, w moim rodzinnym mieście otwierano pierwszy - nie tylko lokalnie, ale i na całą Polskę - supermarket "Plus". Panie, co tam się nie działo. Ogromne kolejki, wielkie podniecenie, smak Zachodu tuż za szybą ucieleśniony w postaci słodyczy, soczków, chipsów, środków czystości i kosmetyków wszelkiej maści. Rok wcześniej w nieodległym Sosnowcu otworzono pierwszą hurtownię Makro Cash and Carry i do tej pory pamiętam ten strach, czy mnie wpuszczą, czy przekroczyłem magiczną barierę 140 cm wzrostu kwalifikującą do wejścia do krainy wiecznego luksusu. Gdy w końcu wychodziłem z zakupioną za kieszonkowe hurtową paczką sezamków, czułem radość i dumę i czułem, że ten dzień zapamiętam do końca życia. Jak widać po tym poście - przeczucie nie kłamało.

Ale wracając do "Common People". Jarvis miał rzecz jasna prawo, w imieniu milionów Brytyjczyków, ponarzekać na przepaść dzielącą bogatych i zwyczajnych, ale powiedzmy sobie szczerze, Jarvis, you wanna live like common people? Powinieneś był postać pod Plusem w 1995.